Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Sześć. Misja Generacja- T, Katowice 2009

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Nasze pisanie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mari
Admin
Admin



Dołączył: 08 Wrz 2007
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siemianowice

PostWysłany: Śro 17:16, 02 Wrz 2009    Temat postu: Sześć. Misja Generacja- T, Katowice 2009

Jako chrześcijanie żyjemy często z dnia na dzień, nie zauważając potrzeb wokół nas, nie widząc szarych ulic i obdartych domów, w których mieszkają rozdarte rodziny, poranione dzieci, zniewoleni nałogami rodzice; domów, w których nie ma miłości, panuje za to gniew i przekleństwo. Nasz zbór znajduje się w dość „trudnej” dzielnicy. Nie znajdziemy tu wielu nowoczesnych bloków, pod którymi swoimi „wypasionymi” samochodami stają bogaci biznesmeni. Przechodząc pomiędzy starymi i nikomu już niepotrzebnymi familokami spotkamy za to wyniszczone życiem kobiety, które swojej radości szukają już chyba tylko w serialach i ploteczkach; ich pijani mężowie stoją już często od rana pod sklepem z piwem, a samotne dzieci szukają szczęścia wśród kolegów- pseudokibiców. Młode dziewczyny, chcąc jak najszybciej wyrwać się ze swojego rodzinnego domu, szukają relacji z chłopakami; wiele jest takich, które mając 16 lat, są już samotnymi matkami i powtarzają po prostu schemat życia swoich rodziców.

Wydawałoby się, że ci ludzie, słysząc Ewangelię, słysząc o Bogu, który ma moc odmienić ich smutne bytowanie, będą aż lgnęli do Jezusa. Ich życiem rządzi jednak szatan, który bardzo zniewolił ich serca. Kiedy modliliśmy się przez wiele miesięcy o tegoroczną misję, mogliśmy czuć, że wokół nas panuje potężna ciemność i zwierzchnictwo złych mocy, które postawiły wszystkich tych ludzi w sytuacji, w której nie widzą, i nie chcą widzieć, drogi wyjścia. Modlitwa ma niezwykłą moc i wierzę, że to tylko dzięki niej wielu mogło usłyszeć, i nawet jeśli na zewnątrz przybierali obojętne maski, to Bóg i tak kruszył ich serca!

Zanim rozpoczęliśmy naszą misję i chodziliśmy po terenie tej smutnej dzielnicy, już wtedy wzbudzaliśmy mało pozytywne zainteresowanie; już wtedy byliśmy wyzywani (chociaż było nas np. tylko 4 osoby i niczym się nie wyróżnialiśmy, nic jeszcze nawet nie mówiliśmy!). Od razu pomyślałam sobie, że im większa jest ciemność, tym my bardziej świecimy! Podczas całego tygodnia misyjnego mogliśmy zanieść wiele Bożego światła.
Bóg obiecał nam, że cokolwiek by się działo, On da nam pokój i bezpieczeństwo. Pierwszego dnia misji, kiedy wyszliśmy do młodzieży, spotkaliśmy się z ogromną wrogością, strasznymi wyzwiskami, przekrzykiwaniem nas i innymi formami ataku. Wielu z nas było zniechęconych, ale wiedzieliśmy, że mamy robić swoje- tzn. mówić nie nasze słowa, ale Boże Słowa, Boże prawdy, które dotyczą życia tej młodzieży. Tak tez robiliśmy i mogliśmy obserwować, jak dzień po dniu zmienia się ich stosunek do nas. Mieliśmy świadomość, że ich wyśmiewanie i przekleństwa wobec nas to tylko sposób na zagłuszenie Bożego głosu. Ostatecznie wspaniałym przykładem jest chociażby to, że chłopak, który pierwszego dnia był jednym z najbardziej atakujących nas ludzi, chciał spędzać z nami coraz więcej czasu, przychodził codziennie na kluby młodzieżowe, otwierał przed nami swoje serce, opowiadał historię życia. Wspaniale jest widzieć, jak Bóg kroczek po kroczku ściąga z ludzkich twarzy obojętne maski i pokazuje prawdziwe oblicze człowieka, który niezależnie od sytuacji, potrzebuje Jezusa.

Mogliśmy dotrzeć do wielu ludzi w indywidualnych rozmowach, z różnym skutkiem, niektórzy byli pełni zainteresowania i wzruszenia, inni pozostawali nieugięci :). Ważne, że robiliśmy to, do czego powołał nas Bóg- sialiśmy Jego Słowo! Staraliśmy się szczególnie o nawiązanie relacji- chociażby poprzez sport...i nawet w takiej formie mogliśmy dawać świadectwo o nas samych, o tym, że napis na naszych koszulkach „Można żyć inaczej” nie jest tylko pustym sloganem, ale prawdą realną w życiu każdego z nas.

Wychodziliśmy też z Ewangelią (ze świadectwami, z pantomimami, ze Słowem Bożym) do miejsc szczególnych potrzeb, które Bóg położył nam na serce. Odwiedziliśmy Dom Samotnej Matki, gdzie dzieliliśmy się z doświadczonymi przez życie kobietami Prawdą, która może zmienić ich los. Wiele z nich nas uważnie słuchało, wiele z nami rozmawiało. W tamtym miejscu szczególnie wspaniałe było jednak to, w jaki sposób dotarliśmy do dzieci, które nas po prostu pokochały :).Błysk w ich oczach, kiedy śpiewaliśmy z nimi, kiedy biegaliśmy z nimi, nosząc je „na barana”, kiedy trzymaliśmy je po prostu na kolanach, był czymś cudownym. Widać było, że daliśmy im choć na chwilę miłość, której często większość z nich tak naprawdę nie zaznała. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że było warto :).

Kolejnego dnia czekało nas wyzwanie, ponieważ w planach mieliśmy odwiedzenie katowickiego aresztu i przedstawienie naszego programu grupie kobiet i grupie mężczyzn. Areszt jest miejscem, które chyba nikomu się dobrze nie kojarzy. Szczególna atmosfera, która tam panuje, ciągłe kontrole, bramki, kraty sprawiają, że aura nie wpływa zbyt pozytywnie na ludzi, powoduje zestresowanie, strach i niepewność, ale przecież my wiedzieliśmy, że jesteśmy tam, ponieważ Bóg tak chciał i On będzie tam działał! Pierwsze spotkanie z kobietami było dla nas samych bardzo wzruszające. W wielu z aresztantek widzieliśmy dzieci, które zbyt szybko zostały wprowadzone w brutalny, dorosły świat i nie poradziły sobie z wyzwaniami, jakie na nie czekały. Początkowo kobiety śmiały się z nas, trochę szydziły, ale kiedy zaczęliśmy przedstawiać dramy, kiedy dzieliliśmy się głębokimi świadectwami, i kiedy ostatecznie usłyszały mocne krótkie kazanie na koniec, które nawet na nas, misjonarzach wywarło niezwykłe wrażenia i bicie serca, wtedy ich twarze zmieniły się. W rozmowach mogliśmy poznać ich problemy i jeszcze raz wskazać na jedyny ratunek- Jezusa Chrystusa! Rozdawaliśmy też Biblie, wypisywaliśmy dedykacje, co bardzo wzruszało kobiety. Chwilę później na sali pojawili się mężczyźni- wielu wytatuowanych, umięśnionych, mocnych, a przed nimi my- młode chucherka, które mogą szczycić się mocą z samej wysokości!! Mężczyźni też na początku reagowali na nas śmiechem, ale w trakcie naszej usługi obserwowaliśmy ich wielkie wzruszenie (co nas zdziwiło- nawet dużo większe niż kobiet!). Po końcowym Słowie wielu siedziało, jak wrytych. Podobnie, jak w przypadku poprzedniej sesji, zakończyliśmy rozmowami i modlitwami. Groźnie wyglądający mężczyźni okazali się być ludźmi, którzy sami przyznawali, że potrzebują Jezusa i będą Go szukać. Chwała Bogu!

Następnego dnia, oprócz codziennych zajęć dla dzieci, klubów młodzieżowych i wyjść ewangelizacyjnych, odwiedziliśmy już po raz kolejny Dom dla bezdomnych w innej dzielnicy Katowic. Na początku było nam ciężko, ponieważ mało kto chciał przyjść do tamtejszej świetlicy i nas posłuchać. Zaczęliśmy jednak prosić w modlitwach i uwielbiać Boga na korytarzu, a kiedy zdecydowaliśmy się w końcu rozpocząć nasz program, nagle pojawiło się dużo osób! Przez cały czas trwania naszej usługi mężczyźni siedzieli w ciszy i z zainteresowaniem oglądali i słuchali nas. Niektórzy z nich byli bardzo poruszeni, mówili, że to, czego słuchali, bardzo dotykało ich serc, że to dobre przesłanie, że odnaleźli w naszych historiach swoje życie. Bóg dotykał tez tych twardszych ludzi. Ostatecznie żaden z mężczyzn nie pozostał bez długiej osobistej rozmowy i modlitwy. Misjonarze spisali się na medal!! Bóg wykonywał i wierzę, że nadal wykonuje w sercach tych ludzi pracę.

Kiedy dajemy innym, Bóg odpłaca nam jeszcze bardziej. Przez cały tydzień misji otrzymywaliśmy od Pana bardzo wiele- kiedy inspirował nas, kiedy dotykał swoją mocą, kiedy zabierał złe samopoczucie, choroby, zmartwienia. Mogliśmy zanurzać się w Jego obecności, poznawać Boże serce. Wieczorne społeczności były wypełnione uwielbieniem dla Boga- prosto z naszych serc, które całkowicie otwieraliśmy przed Panem, a On wlewał w nie swoje natchnienie, pocieszenie, swoją moc...

Kilka dni przyniosło tak wiele. Tak wiele ludzi mogło usłyszeć czystą Ewangelię o Chrystusowym krzyżu, tak wiele murów zostało złamanych, tak wiele drzwi otwartych, także na przyszłość, i tak wiele mogliśmy odbierać my sami. Wiem, że to przede wszystkim dzięki modlitwom i postom zanoszonym do Boga na długo przez tym tygodniem. Bóg przyznaje się do swoich dzieci i swojego dzieła. Chwała Mu za to!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Nasze pisanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin